Niemiecki parlament powołał komisję ekspercką, mającą opracować nową politykę handlową wobec Chin. Ma to związek z działaniami zmierzającymi do uniezależnienia rodzimej gospodarki od dostaw z Państwa Środka. Sprawa nabrała szczególnego znaczenia po tym, jak Pekin wprowadził ograniczenia na eksport krytycznych minerałów w ramach wojny handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Europa, chociaż nie uczestniczy w sporze, mocno odczuła skutki tej decyzji.
Komisja składa się z przedstawicieli przemysłu, związków zawodowych oraz ośrodków analitycznych. Przyjrzy się m.in. importowi surowców z Chin, zależności energetycznej oraz chińskim inwestycjom w infrastrukturę krytyczną. Jej powołanie odbyło się na kilka dni przez wizytą niemieckiego ministra finansów Larsa Klingbeila w Pekinie.
Niemcy przez lata korzystały gospodarczo na współpracy z Chinami, sprowadzając z nich różne towary i surowce oraz sprzedając własne produkty na chińskim rynku. Obecnie jednak, zgodnie ze strategią przyjętą w roku 2023 traktują Pekin jako nie tylko jako partnera, ale także konkurenta i systemowego rywala. Dokument wskazuje także na konieczność de-riskingu, czyli ograniczania zależności od Państwa Środka.
Od czasu jego publikacji w tym obszarze niewiele się jednak zmieniło.
Tłumaczy dr Piotr Andrzejewski z Instytutu Zachodniego.
Rosja w grudniu wyemituje obligacje denominowane w chińskich juanach – przekazało ministerstwo finansów. Ich zapadalność będzie wahać się od 3 do 7 lat, a odsetki będą wypłacane co pół roku. Posiadacze będą mogli otrzymać płatność w juanach lub w rublach.
Nie wiadomo jeszcze jak dużo takich obligacji zostanie wyemitowanych – ministerstwo przekazało, że będzie to zależeć od popytu. W zeszłym miesiącu Agencja Reutera informowała, że mogą być one warte 400 mld rubli, czyli prawie 5 mld dolarów amerykańskich.
Resort finansów spodziewa się, że wśród kupujących będą banki, fundusze inwestycyjne i brokerzy. Według rosyjskiego portalu RBC emisja obligacji w chińskiej walucie była już rozważana we wcześniejszych latach, ale spotkała się ze sprzeciwem Pekinu.
Rosja boryka się z problemami budżetowymi – deficyt w tym roku ma wynieść 5,7 bln rubli zamiast planowanych 1,2 bln. Dochody ze sprzedaży ropy i gazu we wrześniu spadły o 20 proc. rok do roku. Stany Zjednoczone ogłosiły natomiast nowe sankcje na dwie największe spółki naftowe – Rosnietf i Łukoil, pozbawiając je możliwości przeprowadzania transakcji w dolarach.
Tymczasem Ukraina wciąż uderza w rosyjskie rafinerie i inne obiekty związane z produkcją i eksportem surowców naturalnych.
Tłumaczy Filip Rudnik z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Senat Stanów Zjednoczonych przegłosował ustawę wznawiającą finansowanie dla rządu. Tym samym prawdopodobnie wkrótce zakończy się trwający najdłużej w historii kraju tzw. shutdown. Wyrażenie to oznacza to sytuację, w ramach której administracja musi znacząco ograniczyć swoją działalność z powodu braku pieniędzy. Obecnie funduszy brakuje na przykład na bony żywnościowe, pracownicy federalni zostali wysłani na przymusowe urlopy bądź nie otrzymują wynagrodzeń, a ruch lotniczy musiał zostać zmniejszony. Groziło to znacznymi stratami dla gospodarki.
Demokraci nie chcieli się zgodzić na przyjęcie ustawy, dopóki Republikanie nie zagwarantują przedłużenia finansowania dla programu dopłat do ubezpieczeń zdrowotnych. Korzystają z nich 24 mln Amerykanów. Ugrupowanie nie ma większości w Senacie, ale posiada liczbę mandatów umożliwiającą blokowanie tego rodzaju legislacji. Ostatecznie jednak ośmiu senatorów z Partii Demokratycznej złamało dyscyplinę i zagłosowało za. Ustawa zakłada przyznanie środków dla rządu jedynie do 30 stycznia.
Speaker Izby Reprezentantów Mike Johnson wstrzymał prace organu w drugiej połowy września, by zwiększyć presję na Demokratów ws. budżetu rządowego. Teraz, gdy ustawa została przyjęta, w trybie pilnym wezwał kongresmenów do Waszyngtonu. Jeden z nich stwierdził, że pokona 16-godzinną trasę na motorze, by zdążyć na głosowanie. Odbędzie się ono w środę w godzinach popołudniowych czasu Waszyngtońskiego. Potem ustawę będzie musiał podpisać prezydent.
Shutdown trwa już 42 dni.
Tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
Wkrótce może dojść do kolejnej wymiany ciosów pomiędzy Izraelem a Iranem – pisze The New York Times. Teheran ma kontynuować prace nad programem nuklearnym w nowym ośrodku. O świadczącej o tym aktywności pisali pod koniec października analitycy Center for Strategic and International Studies na podstawie zdjęć satelitarnych. Iran nie wpuścił do obiektu międzynarodowych inspektorów.
To z kolei budzi obawy w Izraelu, który może po raz kolejny zdecydować się na atak powietrzny. Eksperci cytowani przez the New York Times są zdania, że gdyby do tego doszło, odpowiedź Teheranu byłaby dużo bardziej zdecydowana niż po czerwcowych nalotach. Irańskie fabryki rakiet pracują 24 godziny na dobę, by móc przypuścić zmasowany atak na państwo izraelskie i przebić się przez systemy obrony powietrznej.
W czerwcu Izrael zbombardował irańskie ośrodki nuklearne. Zaraz potem Stany Zjednoczone przeprowadziły nalot na obiekty podziemne i według prezydenta Donalda Trumpa, całkowicie je zniszczyły. Władze Iranu twierdziły wówczas jednak, że część wzbogaconego uranu została zabezpieczona i przetransportowana do innej lokalizacji.
Tego zdania jest także Rafael Grossi, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, choć potwierdzenie tego nie jest możliwe bez przeprowadzenia inspekcji. Tel Awiw komunikował natomiast, że jest gotowy uderzyć ponownie, gdy tylko Teheran zbliży się do możliwości zbudowania broni jądrowej.
W zeszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi odrzucił możliwość bezpośrednich rozmów ze Stanami Zjednoczonymi oraz spełnienie amerykańskiego oczekiwania w postaci całkowitej rezygnacji z programu nuklearnego.
Tłumaczy Marcin Krzyżanowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i współpracownik Układu Sił.
Rosyjskie i światowe media spekulują na temat tego, czy minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow popadł w niełaskę prezydenta Władimira Putina. 75-letni Ławrow kieruje resortem od 20 lat. Jednak w środę nie wziął udziału w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, któremu przewodniczył Putin. Według źródła dziennika Kommiersant, nie był to przypadek. Minister nie będzie też przewodniczył rosyjskiej delegacji na szczyt grupy G20, który odbędzie się w lutym w Republice Południowej Afryki.
Ławrow miał zostać odsunięty po tym, jak nie udało mu się doprowadzić do skutku spotkania przywódców Rosji i Stanów Zjednoczonych. Prezydent USA Donald Trump zapowiedział taki szczyt, który miałby odbyć się w Budapeszcie. Szczegóły mieli dopracować Ławrow i Marco Rubio – amerykański sekretarz stanu.
Szefowie resortów rozmawiali telefonicznie w drugiej połowie października. Według źródeł Agencji Reutera, Ławrow miał żądać zbyt wiele, a Rubio ostatecznie odradził Trumpowi szczyt. Prezydent odwołał spotkanie i powiedział, że nie byłoby ono na miejscu. Potem Waszyngton ogłosił nałożenie sankcji na dwie największe rosyjskie spółki naftowe – Rosnieft i Łukoil.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że doniesienia medialne na temat popadnięcia Ławrowa w niełaskę Putina są nieprawdziwe.
Tłumaczy Kuba Benedyczak, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i redaktor Układu Sił.
Chiny wygrają wyścig ze Stanami Zjednoczonymi w dziedzinie sztucznej inteligencji – powiedział w rozmowie z Financial Times Jensen Huang, prezes Nvidii. Ta najdrożej wyceniana spółka na świecie zajmuje się produkcją procesorów obsługujących tę technologię. Według Huanga, Pekin ma przewagę dzięki łagodniejszym regulacjom oraz niższym cenom energii.
Wypowiedź padła po tym, jak prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump potwierdził, że nie wyda zgody na sprzedaż najbardziej zaawansowanych chipów firmy do Chin. Huang ocenił, że Zachód kieruje się w swojej polityce cynizmem, a potrzeba więcej optymizmu.
Według niego w Stanach Zjednoczonych wkrótce może się pojawić 50 nowych regulacji dotyczących sztucznej inteligencji, podczas gdy Pekin ułatwia jej rozwój – na przykład poprzez wprowadzanie subsydiów na energię dla branży. Ma to duże znaczenie, ponieważ chińskie władze zmuszają krajowe podmioty do korzystana z rodzimych procesorów, które zużywają więcej prądu niż produkty Nvidii.
Huang wcześniej apelował do rządu Stanów Zjednoczonych o zniesienie obostrzeń na eksport chipów, by utrzymać resztę świata w zależności od amerykańskiej technologii.
Administracja Donalda Trumpa porozumiała się z Nvidią – w zamian za zgodę na sprzedaż procesorów o niższej mocy obliczeniowej, spółka zobowiązała się płacić 15-procentowy podatek od zysków osiąganych w tym państwie. Rząd nie przyjął jednak jeszcze stosownych rozporządzeń w tej sprawie.
Tłumaczy dr Leszek Bukowski, ekspert ds. nowych technologii i współpracownik Układu Sił.
34-letni muzułmanin Zohran Mamdani wygrał wybory na burmistrza Nowego Jorku. Tym samym demokrata o socjalistycznych poglądach, będący do niedawna stanowym politykiem o niewielkiej rozpoznawalności, stał się jedną z głównych figur w partii. Równolegle kandydatki Demokratów – Abigail Spanberger oraz Mikie Sherrill wygrały wyścig o stanowisko gubernatorów stanów Virginia oraz New Jersey.
Demokraci szukają sposobów na odbudowę wizerunku po klęsce w wyborach prezydenckich, które wygrał Donald Trump. Prezydent po 9 miesiącach sprawowania władzy ma niskie poparcie, jednak Partia Demokratyczna także nie cieszy się zaufaniem.
Głównym kontrkandydatem Mamdaniego był Andrew Cuomo, były gubernator stanu Nowy Jork. Cuomo startował jako kandydat niezależny, ponieważ przegrał z Mamdanim prawybory w Partii Demokratycznej.
Udane kampanie w Nowym Jorku oraz wspomnianych stanach mogą posłużyć za wzór w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych środka kadencji. Kandydaci skupiali się przede wszystkim na kosztach życia. Mamdani był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, pochylając się nad problemami zwykłych ludzi.
Wzywał do opodatkowania korporacji i najbogatszych oraz proponował rozwiązania takie jak zamrożenie czynszów, czy bezpłatna opieka nad dziećmi i przejazdy miejskimi autobusami.
Tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
„Zacieśnianie, ochrona i rozwój wzajemnych relacji są strategicznym wyborem Chin i Rosji” – powiedział, według państwowego nadawcy CCTV, Xi Jinping, przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej. Przywódca spotkał się w Pekinie z premierem Rosji Michaiłem Miszustinem. Xi stwierdził także, że stosunki między państwami zmierzają konsekwentnie w kierunku wyższego poziomu.
Wskazał na sektory takie jak energetyka, rolnictwo, przestrzeń powietrzna i kosmiczna, gospodarka cyfrowa i zielone technologie, w których współpraca mogłaby zostać pogłębiona. Wcześniej Miszustin spotkał się z premierem Chin Li Qiagiem, który mówił o chęci zintensyfikowania wspólnych działań także na polu bezpieczeństwa.
Premier Rosji z kolei wskazywał na konieczność kontynuowania prac na rzecz stworzenia dogodnych warunków dla inwestorów w obu państwach i rozwoju wspólnych projektów.
Wkrótce przed napaścią na Ukrainę Moskwa podpisała z Pekinem pakt o nieograniczonym partnerstwie. Po nałożeniu przez Zachód sankcji uniknęła turbulencji gospodarczych dzięki pomocy Chin. W ostatnim czasie jednak wolumen wzajemnego handlu się zmniejszył, a chińskie państwowe spółki naftowe wstrzymały zakupy rosyjskiej ropy ze względu na amerykańskie sankcje.
Tłumaczy Marek Stefan, zastępca redaktora naczelnego Układu Sił.
Komisja Europejska obawia się, że jeżeli nie uda się zabezpieczyć rosyjskich aktywów na pomoc dla Ukrainy, wsparcie dla Kijowa może wstrzymać Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Chodzi o pożyczkę w wysokości 8 mld dolarów. Bez gwarancji w postaci europejskiego zaangażowania fundusz może mieć obawy dotyczące wypłacalności ukraińskiego państwa. O sprawie informuje Politico powołując się na źródła dyplomatyczne oraz w samej Komisji Europejskiej.
Bruksela proponowała, by przekazać Ukrainie 140 mld euro z rosyjskich funduszy zamrożonych w Belgii oraz 25 mld w innych państwach wspólnoty. Miałaby być to pożyczka, nazywana reparacyjną, ponieważ Kijów musiałby zwrócić pieniądze po otrzymaniu reparacji wojennych od Rosji. Podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej nie udało się jednak osiągnąć w tej sprawie porozumienia. Kolejna próba zostanie podjęta w drugiej połowie grudnia.
Komisja ostrzegała wcześniej także, że jeżeli nie będzie zgody na tego rodzaju wsparcie dla Kijowa, trzeba będzie szukać innych rozwiązań, takich jak emisja euroobligacji.
Ukraiński rząd informuje, że w latach 2026-2027 będzie potrzebować prawie 75 mld dolarów pomocy zagranicznej, by móc prowadzić wojnę i normalnie funkcjonować. Na razie połowa tej kwoty jest zapewniona. Prezydent Wołodymyr Zełenski mówił także, że jeżeli Unia Europejska przekaże Kijowowi rosyjskie pieniądze, będzie to sygnał dla Moskwy, że wojna na wyniszczenie nie doprowadzi do zwycięstwa.
Tłumaczy Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego wschodu.
Jeżeli inne państwa wznowią testowanie ładunków nuklearnych, Rosja zrobi to samo – przekazał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Było to nawiązanie do wpisu Donalda Trumpa w mediach społecznościowych. Prezydent Stanów Zjednoczonych oznajmił, że polecił siłom zbrojnym wznowienie testowania broni jądrowej. Nie jest jasne, czy miał na myśli same ładunki, czy środki przenoszenia.
Pytanie, o jaki rodzaj testów chodzi usłyszał kandydat na dowódcę sił nuklearnych USA, wiceadmirał Richard Correll w trakcie przesłuchania przed senacką komisją. Odpowiedział, że nie ma wiedzy na temat intencji prezydenta.
Stany Zjednoczone przeprowadziły ostatni test w roku 1992. W 1996 roku podpisały traktat o całkowitym zakazie prób z bronią jądrową. Nigdy jednak go nie ratyfikowały, podobnie jak Chiny. Zrobiła to natomiast Rosja, jednak w 2023 roku cofnęła ratyfikację. Żadne z tych państw nie przeprowadziło testu od czasu podpisania dokumentu.
Stany Zjednoczone dokonały największej liczby prób w historii – 1032. Rosja ma ich na koncie 715. Chiny testowały ładunki jądrowe 45 razy. Część ekspertów twierdzi, że wznowienie prób pozwoliłoby rywalom Waszyngtonu na zmniejszenie tej dysproporcji.
Źródło Agencji Reutera w Departamencie Energii ocenia, że jeżeli doszłoby do rozpoczęcia testów, byłyby one prowadzone w podziemnym obiekcie w Newadzie. Zgodnie z wymogami, musiałby on zostać ponownie przywrócony do użytku w ciągu 36 miesięcy.
Tłumaczy Tomasz Grzywaczewski, dziennikarz specjalizujący się w polityce amerykańskiej.
Stany Zjednoczone obniżą podstawową stawkę celną na towary z Chin z 57 na 47 proc. Decyzję ogłosił prezydent Donald Trump po spotkaniu z Xi Jinpingiem, przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej. W zamian, według Trumpa, Pekin podejmie stanowcze wysiłki na rzecz ograniczenia eksportu środków do produkcji fentanylu – narkotyku, który doprowadził do fali uzależnień i zgonów w USA.
Chiny wstrzymają na rok egzekwowanie ograniczeń na eksport metali ziem rzadkich, ogłoszonych na początku października. Ministerstwo handlu Państwa Środka przekazało też, że strony porozumiały się w sprawie zwiększenia handlu produktami rolniczymi oraz w kwestii TikToka. Aplikacja, należąca do chińskiej firmy Byte Dance, została zobowiązana do sprzedania swojej amerykańskiej gałęzi.
Według strony amerykańskiej, Chiny zobowiązały się do zakupu 12 mln ton soi ze Stanów Zjednoczonych w obecnym sezonie a następnie 25 mln ton rocznie przez kolejne 3 lata.
Donald Trump nazwał spotkanie wspaniałym, a Xi Jinping powiedział, że nie ma sprzeczności pomiędzy polityką uczynienia Ameryki ponownie wielką a rozwojem i odrodzeniem Chin. Przywódcy zgodzili się także wstrzymać wzajemne pobieranie opłat portowych od statków drugiej strony.
Amerykański prezydent przekazał, że nie poruszał wrażliwego tematu Tajwanu, który Chiny uważają za integralną część swojego państwa. Poinformował też, że nie rozmawiał z Xi Jinpingiem o najnowszym procesorze Nvidii Blackwell, choć wcześniej zapowiadał, że rozmowy mogą dotyczyć tego zagadnienia. Firma produkująca chipy do obsługi sztucznej inteligencji stara się o zniesienie obostrzeń Waszyngtonu, by móc powrócić na rynek chiński.
Tłumaczy dr Marek Stefan, zastępca redaktora naczelnego Układu Sił.
Rumunia informuje, że Stany Zjednoczone wycofają część wojsk z jej terytorium. Dokładna liczba nie jest znana – z komunikatu wynika jedynie, że na terenie kraju pozostanie tysiąc amerykańskich żołnierzy. Ministerstwo obrony przekazało, że spodziewało się tego kroku, biorąc pod uwagę priorytety Waszyngtonu oraz że postanowienie ma związek ze zwiększeniem zaangażowania państw europejskich na wschodniej flance.
Szef resortu Ionut Mosteanu poinformował, że Stany Zjednoczone zdecydowały o wstrzymaniu rotacji brygady, stacjonującej w Rumunii, Bułgarii, Słowacji i na Węgrzech. Minister dodał jednak, że w kraju pozostają znaczące siły sojusznicze, nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, ale także Francji, Belgii, Luksemburga oraz Macedonii Północnej.
Polski minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że nie otrzymał żadnych informacji świadczących o tym, że obecność miałaby zmniejszyć się także w Polsce. Podczas wizyty prezydenta Karola Nawrockiego w Białym domu we wrześniu prezydent USA Donald Trump sugerował, że do Polski mogłoby trafić nawet więcej amerykańskich żołnierzy.
Tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
Władimir Putin przekazał, że Rosja przeprowadziła z sukcesem test pocisku manewrującego Buriewiestnik. Jest on zdolny do przenoszenia głowic nuklearnych, ale jest także napędzany paliwem atomowym, co, według konstruktorów, daje mu nieograniczony zasięg.
Strona rosyjska twierdzi także, że broń ta jest nie do zatrzymania przez istniejące systemy obrony powietrznej. Podczas testowego lotu Buriewiestnik miał pokonać dystans 14 tys. km w ciągu 15 godzin. Kolejnym krokiem, według Putina, będzie postawienie pocisku w stan gotowości bojowej.
Rosyjski prezydent zapowiedział tę broń w roku 2018. Przedstawiał ją jako odpowiedź na wycofywanie się Stanów Zjednoczonych w 2001 roku z traktatu ABM, ograniczającego rozwój systemów antybalistycznych oraz na rozszerzanie NATO na wschód. W minioną środę Rosja przeprowadziła także ćwiczenia sił nuklearnych.
Stany Zjednoczone tymczasem nałożyły sankcje na dwie największe rosyjskie spółki naftowe – Rosnieft i Łukoil. Prezydent Donald Trump przekazał także, że w najbliższym czasie nie dojdzie do jego spotkania z Putinem.
Tłumaczy Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego Wschodu.
Chińskie państwowe koncerny paliwowe wstrzymały zakupy rosyjskiej ropy sprowadzanej drogą morską. O sprawie z wielu źródeł dowiedziała się Agencja Reutera. Stało się to po tym, jak Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na Rosnieft i Łukoil, największe spółki naftowe z Rosji.
PetroChina, Sinopec, CNOOC i Zhenhua Oil przestają sprowadzać rosyjski surowiec, przynajmniej w krótkim terminie. Chiny importują z Rosji 1,4 mln baryłek ropy naftowej dziennie poprzez tankowce. Większości zakupów dokonują prywatne podmioty. Spółki państwowe odpowiadają, według różnych szacunków, za od 250 tys. do 500 tys. baryłek Około 900 tys. baryłek dziennie trafia do Państwa Środka poprzez rurociągi.
Również indyjskie firmy paliwowe planują ograniczyć bądź wstrzymać dostawy z Rosji. Władimir Putin pytany o komentarz do amerykańskich sankcji powiedział, że jest to próba wywarcia nacisku na jego kraj. Rosyjski prezydent stwierdził jednak, że żadne szanujące się państwo ani naród nie podejmują decyzji pod wpływem presji.
Sankcje oznaczają, że Rosnieft i Łukoil zostały odcięte od możliwości prowadzenia operacji finansowych w dolarach, czyli w walucie, w której rozliczany jest handel ropą. Amerykańskie obostrzenia, jak pisze Politco, mogą być szczególnie bolesne dla Łukoil. Spółka wciąż prężnie działa na rynku europejskim – posiada około 200 stacji benzynowych w Belgii, rafinerie w Bułgarii i Rumunii oraz dostarcza ropę na Węgry i Słowację.
Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na dwie największe rosyjskie spółki paliwowe – Rosnieft i Łukoil. Sekretarz skarbu USA Scott Bessent powiedział, że przyszedł czas, by zatrzymać zabijanie i wprowadzić natychmiastowe zawieszenie broni. Tymczasem Rosja przeprowadziła ćwiczenia wojskowe, w tym z użyciem środków przenoszenia broni nuklearnej zdolnych sięgnąć Ameryki.
Pociski wystrzelono z okrętów podwodnych, wyrzutni lądowych i samolotów. Ministerstwo obrony przekazało, że bombowce strategiczne przeleciały nad Morzem Bałtyckim i były okazjonalnie eskortowane przez obce, w domyśle natowskie myśliwce.
Prezydent USA Donald Trump przekazał reporterom, że odwołał zapowiadane niedawno spotkanie z Władimirem Putinem, ponieważ taki szczyt „nie wydawał mu się na miejscu”. Jednocześnie oznajmił, że nie zamierza wyrażać zgody na udostępnienie Ukrainie pocisków Tomahawk, o które zabiegał prezydent kraju Wołodymyr Zełenski.
Trump ocenił, że minęłoby pół roku, zanim ukraińscy żołnierze nauczyliby się ich używać. Powiedział także, że podczas nadchodzącego spotkania z przywódcą Chin Xi Jinpingiem poprosi go o wpłynięcie na Putina, by ten zakończył wojnę.
Tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
Biały Dom poinformował, że spotkanie pomiędzy Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem nie jest planowane w najbliższym czasie. Zgodnie z komunikatem, szefowie resortów spraw zagranicznych – Marco Rubio i Siergiej Ławrow – odbyli produktywną rozmowę telefoniczną i osobiste spotkanie nie jest konieczne.
W piątek prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział, że zamierza spotkać się z rosyjskim przywódcą w Budapeszcie w ciągu dwóch tygodni. Teraz, Trump pytany o tę sprawę przez reporterów, stwierdził, że nie chce zmarnować swojego czasu i że zobaczy, jak sprawa się rozwinie.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że data szczytu musi zostać jeszcze ustalona, a poza tym potrzebne są staranne przygotowania, które zajmują czas. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji przekazał, że takie przygotowania trwają i że nie widzi przeszkód, by spotkanie się odbyło. W podobnym tonie wypowiedział się premier Węgier Viktor Orban.
Jednocześnie strona rosyjska komunikuje, że jej warunki dotyczące pokoju się nie zmieniły od czasu szczytu Trump-Putin w Anchorage na Alasce. Moskwa domaga się oddania przez Ukrainę całego Donbasu. Rosjanie mieli powtórzyć te żądania w dokumencie wysłanym do Stanów Zjednoczonych, do którego dotarła Agencja Reutera.
W zeszłym tygodniu w mediach pojawiły się doniesienia, że Putin poczynił nieznaczne ustępstwa względem stanowiska wyrażonego w Anchorage. W zamian za Donbas miał zgodzić się przekazać Ukrainie część obwodów zaporoskiego i chersońskiego.
Tłumaczy Kuba Benedyczak, redaktor Układu Sił i analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Stany Zjednoczone i Australia podpisały umowę, w ramach której wspólnie zainwestują 3 mld dolarów w wydobycie i przetwarzanie minerałów ziem rzadkich. Według Białego Domu, porozumienie pozwoli na zagospodarowanie złóż wartych 53 mld dolarów.
Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że krytyczne dla nowoczesnej gospodarki pierwiastki staną się tanie i powszechnie dostępne w ciągu roku. Wielu ekspertów twierdzi, że ze względu na skomplikowanie procesów technologicznych oraz inwestycyjnych jest to niemożliwe.
Obecnie Chiny odpowiadają za 90 proc. światowego rynku przetwarzania metali ziem rzadkich. Kontrolują także 69 proc. wydobycia i 98 proc. produkcji magnesów niezbędnych we współczesnym przemyśle, także obronnym. Na przełomie kwietnia i maja Pekin wprowadził ograniczenia eksportowe na te towary, a w październiku je zaostrzył. Dotknęły one odbiorców amerykańskich, ale także europejskich.
Stany Zjednoczone negocjują obecnie z Chinami warunki wzajemnego handlu.
Tłumaczy dr Marek Stefan, zastępca redaktora naczelnego Układu Sił.
Donald Trump domagał się od Wołodymyra Zełenskiego, by ten zaakceptował rosyjskie warunki pokoju. Stwierdził, że w przeciwnym wypadku Rosja zniszczy Ukrainę. Prezydent Stanów Zjednoczonych miał także dużo przeklinać, a nawet rzucić mapą z zaznaczonym przebiegiem linii frontu.
Ostatecznie też nie zgodził się na dostarczenie Kijowowi pocisków Tomahawk, o co zabiegał Zełenski. Prezydent Ukrainy nie uległ presji i odmówił oddania Rosji terytorium. Taki był przebieg piątkowego spotkania w Białym Domu według źródeł Financial Times oraz Agencji Reutera.
Niedługo przed spotkaniem z Zełenskim Trump odbył 2,5-godzinną rozmowę z Putinem. Rosyjski prezydent według The Washingot Post zaproponował, że Rosja zwróci Ukrainie część obwodów chersońskiego i zaporoskiego w zamian resztę obwodów donieckiego i ługańskiego, która pozostaje w rękach ukraińskich.
Podobna propozycja padła z ust Putina podczas rozmów z Trumpem w Anchorage w sierpniu. Ukraińcy nie chcą się na to zgodzić, ponieważ oznaczałoby to oddanie umocnionych pozycji strzegących drogi do centrum kraju.
Prezydenci USA i Rosji mają spotkać się niedługo w Budapeszcie.
Donald Trump zaprzeczył, że proponował Zełenskiemu oddanie Donbasu. W rozmowie z reporterami powiedział, że należałoby przeprowadzić linię rozgraniczenia według aktualnej linii frontu.
Tłumaczy Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego Wschodu.
Donald Trump stwierdził, że zarówno Wołodymyr Zełenski, jak i Władimir Putin chcą pokoju. Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Ukrainy spotkali się w Białym Domu. Zełenski przyleciał do Waszyngtonu między innymi po to, by rozmawiać z Trumpem o dostarczeniu Kijowowi amerykańskich pocisków manewrujących Tomahawk. Broń ta, w najlepszej wersji o zasięgu 2500 km umożliwiłaby Ukrainie jeszcze skuteczniejsze atakowanie rosyjskiej infrastruktury związanej z produkcją i eksportem ropy naftowej.
Donald Trump powiedział, że przywódcy będą rozmawiać na ten temat, jednak później dodał że Stany Zjednoczone także potrzebują Tomahawków i nie chcą oddawać broni, która może być potrzebna do obrony kraju. Wcześniej prezydent USA sugerował, że pociski mogą zostać wysłane na Ukrainę. Był to jeden z sygnałów zniecierpliwienia Trumpa postawą Putina, który nie wyrażał skłonności do podjęcia realnych rozmów pokojowych.
Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Rosji odbyli jednak rozmowę telefoniczną niedługo przed przybyciem Zełenskiego do Białego Domu. Wielu analityków twierdzi, że Putin po raz kolejny gra na czas udając, że chce rozmawiać o pokoju na Ukrainie.
Przywódcy mają spotkać się niebawem w Budapeszcie. Trump poinformował, że do spotkania dojdzie w przeciągu dwóch tygodni, choć Kreml sugerował, że może być to nieco później.
Już po rozmowach z Zełenskim Trump powiedział reporterom, że siły oby stron powinny wstrzymać walki na obecnej linii frontu i rozejść się do domów.
Tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
Premier Indii Narendra Modi obiecał, że zakończy proceder sprowadzania ropy naftowej z Rosji – taką informację przekazał Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych od dłuższego czasu starał się przekonać Nowe Delhi do tego kroku, w tym poprzez wprowadzenie 25-procentowych, a potem 50-procentowych ceł na indyjskie towary.
Indie są drugim największym odbiorcą ropy z Rosji. W sierpniu odpowiadały za 30 proc. rosyjskiego eksportu surowca. Ponieważ jest on obłożony sankcjami przez państwa G7, Moskwa sprzedaje go taniej. Zniżka nie jest już jednak tak wysoka, jak niedługo po napaści Rosji na Ukrainę, ponieważ światowe ceny ropy odnotowały od tamtego czasu znaczący spadek. Tymczasem amerykańskie cła boleśnie uderzają w indyjską gospodarkę.
Trump ocenił, że odejście od zakupów nie wydarzy się natychmiast, ale wkrótce zostaną one zakończone. Dochody ze sprzedaży ropy stanowią istotną część rosyjskiego budżetu i umożliwiają Moskwie prowadzenie wojny na Ukrainie. Sekretarz obrony USA Pete Hegseth powiedział, że jeżeli pokoju nie uda się osiągnąć w krótkim terminie, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy podejmą kroki, by obciążyć Rosję kosztami agresji.
Trump zapowiedział, że spróbuje przekonać także Chiny do tego, by zaprzestały kupowania rosyjskiej ropy. Z kolei sekretarz skarbu USA Scott Bessent przekazał, że podczas spotkania z ministrem finansów Japonii wyraził oczekiwanie, że Tokio również przestanie sprowadzać surowce energetyczne z Rosji.
Tłumaczy Stanisław Kopyta, ekspert ds. Indii i współpracownik Układu Sił.