W nowym odcinku zastanawiam się czy wciąż potrafimy patrzeć, zauważać i przechowywać wspomnienia bez utrwalenia ich w "chmurze"? Czy potrafimy snuć opowieści z ust do ucha a nie tylko klikać lajki i cykać fotki? Z czym byśmy zostali gdyby nagle z powodu braku prądu zniknęły wszystkie elektroniczne „wspomnienia” - zdjęcia, filmy, nagrania?
Rozważam też kwestię komfortu w którym się mocno zatraciliśmy i z trudem przychodzi nam wyjście ze strefy wygody. Mówię o tym w kontekście jesieni, zimna, deszczu i szarości za oknem. Czy wychodzenie wtedy w Przyrodę jest łatwe? A może Przyroda jest dla nas tylko ładnym, sielankowym obrazkiem, który ogląda się tylko wtedy kiedy jest komfortowo? Może to część naszego postrzegania Przyrody która musi być taka jak chcemy a nie taka jaką sama chce być?
Idę przez Rozlewisko i mierzę je krokami i kroplami deszczu. Opowiadam o śpiących drzewach, które wywróciły się ostatnio do koryta i o tym, że jestem jesieniarą. Kocham ten czas. Chodźcie, może i Was to poruszy.
Wspominane książki:
- Byung Chul Han - Kryzys narracji, Społeczeństwo zmęczenia, Duch nadziei (wyd. Krytyka Polityczna)
- Ryszard Kulik - Wystarczająco dobre życie (wyd. Natuli)
Jezioro Płaskie, Puszcza Augustowska, rykowisko, lecące po nocnym niebie żurawie i gęgawy, puszczyk, sóweczka, rybołów, nurogęsi, perkozy i rozmowy w noc i od świtu.
To pierwszy odcinek w którym nie gadam sam do siebie ale nie jest to też rozmowa, do której możecie być przyzwyczajeni w podcastach. Bo to nie jest podcast - to jest słuchowisko. Więc wątki meandrują, dryfują, łapie je puszczyk albo zarykują jelenie. Jest o tym, dlaczego wbijanie gwoździ może zmienić życie, co zabija naukę i dlaczego tak bardzo jej ścieżki rozmijają się z sercem i intuicją ale też o ośmiu latach męskiej przyjaźni i skąd się ona wzięła. No i o pięknie, którego nie trzeba rozumieć tylko je czuć.
Pada kilka nieprzyzwoitych słów (z zachwytu) więc lojalnie uprzedzam.
Gotowe? Gotowi? To będzie długa noc i rześki poranek ;)
Chodźcie!
Pytanie które najczęściej mi zadajecie to: czy masz nadzieję i gdzie jej szukać w tych popieprzonych czasach. Wiele, wiele razy usłyszałem też, że jestem mało pozytywny i głoszę pesymistyczne poglądy. Wiele i wielu upominało mnie, że mam za mało "pozytywnych wibracji" i że powinienem szukać ratunku w psychologii pozytywnej. Mam alergie na te słowa.
Żyjemy w świecie, który wypiera wszelką negatywność i Innego. Jest tylko kult Ja i wszelkiej pozytywności. Chcemy być tylko zdrowi, tylko piękni, tylko bogaci i idealni. I tak się sprzedajemy wszędzie gdzie tylko się da. Kult pozytywności jest drogą, która jest jak zasłona dymna oddzielająca nas od niebezpiecznego i pełnego niespodzianek życia. Żyć, to wystawiać się na ryzyko - mówi bohater mojego odcinka, filozof Byung-Chul Han. Nadzieja jest niebezpieczna, ale jest przeciwieństwem lęku oraz kryje się w mroku, wtóruje mu moja ulubiona amerykańska eseistka i aktywistka Rebecca Solnit. Potrzebujemy zrozumieć co czujemy w związku z nadzieją i co ona naprawdę oznacza. Wydaje mi się, że wynika to z moich rozważań.
Jestem Wam winny ostrzeżenie - to godzina i 20 minut siedzenia na belocie siana i gadania i czytania i słuchania. Wierzę, że jesteście tu jednak właśnie z tego powodu.
Prosiłyście, prosiliście też o listę książek które wspominam:
- Byung-Chul Han - Duch nadziei, ale też Społeczeństwo Zmęczenia oraz Kryzys narracji (wyd Krytyka Polityczna)
- Rebecca Solnit - Nadzieja w mroku, ale też Matka wszystkich pytań, Róże Orwella (wyd Karakter)
- podcast Tomasza Stawiszyńskiego Skądinąd - bardzo polecam
Chodźcie, posłuchajcie.
Wędruję tuż za rogiem - przez osuszone torfowiska w Powsinie pod Warszawą. Opowiadam o niszczeniu lokalnego krajobrazu przez milionerkę z Australii, ale też o czaplach, dzikach i zauważaniu tego co pod stopami. Wędruję starymi i nowymi ścieżkami do znajomej wierzby, która jest domem dla wspaniałego "wodospadu" żółciaka siarkowego zwanego "kurczakiem z drzewa".
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i tworzącą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest słuchowisko, które powstaje na drzewach, nad rzekami i mokradłami. Chodźcie ze mną i posłuchajcie.
O siedzeniu przy ognisku, słuchaniu Bobrów, potrzebie rewolucji mentalnej (a nie tylko energetycznej) i kontemplacji, która ma potencjał rewolucyjny.
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i tworzącą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest słuchowisko, które powstaje na drzewach, nad rzekami i mokradłami. Chodźcie więc ze mną i posłuchajcie.
Dziś wspaniale pada deszcz więc ściągam buty i wędruję w mokrą łąkę, gdzie opowiadam Wam o tym dlaczego najbardziej skutecznym sposobem zatrzymywania wody jest maksymalne zachowanie jej tam, gdzie spada z deszczem (albo śniegiem). Opowiadam też o suszy, dezinformacji w tym temacie oraz raczę siebie i Was dzwiękami kropel spadających na drzewa, trawę i mech. Są też cieszące się z deszczu raniuszki!
Wierzę, że słuchowiska są jak bagna. Rosną i rozwijają się powoli. Nie przyciągają przypadkowych ludzi i nie są szybkim medium. Przez to, dużo wolniej się tu rozprzestrzenia zaraza populizmu i dezinformacji. Zasiedlanie przez trolle i boty jest wprost proporcjonalne do „szybkości” danego medium.
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i tworzącą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest słuchowisko, które powstaje na drzewach, nad rzekami i mokradłami. Chodźcie więc ze mną i posłuchajcie.
O przedzieraniu się przez dwumetrowe pokrzywy i trzcinowiska, tańcu na wywróconych olszach, doświadczaniu suszy, docenianiu komarów i kleszczy oraz ćwiczeniu wyobraźni.
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i tworzącą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest słuchowisko, które powstaje na drzewach, nad rzekami i mokradłami. Chodźcie ze mną.
W debiutanckim odcinku wchodzę spontanicznie na drzewo i nagrywam stamtąd dla Was słuchowisko. Jest o tym, dlaczego usunąłem Facebooka, dlaczego wchodzę boso na drzewa i na łąkę i dlaczego tam medytuję. Są też dźwięki deszczu, burzy i okolicy.
Nazywam się Daniel Petryczkiewicz. Jestem osobą piszącą i tworzącą opowieści. Nazywam siebie ambasadorem rzeki Małej i Rozlewiska. Pasjonują mnie sprawy lokalne, tutejsze, małe i pozornie nieznaczące. To nie jest podcast, to jest słuchowisko, które powstaje na drzewach, nad rzekami i mokradłami. Chodźcie ze mną.