Nasze życie opiera się na swoistym poczuciu obowiązku. Myśli „muszę”, „powinienem”, i wiele podobnych, to motyw przewodni naszej codzienności, w dużych i małych sprawach. Przez to nasza egzystencja jest bardziej problemem niż powodem do radości. Naturalne poczucie szczęścia zastąpiliśmy przekonaniem, że musimy je osiągnąć.
Nasze relacje opierają się na mocnym aspekcie wzajemności i oczekiwań. Tyle mówimy o miłości, o tym, że chcemy ją dawać drugiej osobie, jednak bardzo szybko wystawiamy za nią rachunek, oczekując odwzajemnienia. I gdy go nie ma, czar pryska. Nasze uczuciowe zaangażowanie traktujemy wtedy jak błędną decyzję („źle zainwestowałem/am swoje uczucia”). To pokazuje, że tak naprawdę nie umiemy kochać.
Swoboda w wyrażaniu własnych emocji przekłada się na zdolność przyjmowania (akceptowania) cudzych. Jedno z drugim jest połączone, jak dwie strony medalu. Dlatego jeśli masz kłopot z ekspresją tego co czujesz to tak samo będziesz miał problem z ekspresją tego co czują inni.
Nasze emocje/uczucia to jedna i ta sama energia, której umysł nadaje różne znaczenia w zależności od sytuacji i kontekstu. Stąd rozróżnienie na tzw. emocje pozytywne (np. miłość, radość, wdzięczność) i negatywne (np. złość, zazdrość czy smutek). Stąd też dążenie do przeżywania tych pierwszych i blokowanie drugich, w oparciu o przekonanie, że „pozytywne” da się oddzielić od „negatywnych”.
Używanie komunikatorów typu whatsapp, messenger, czy innych podobnych, jest powszechne. Od dawna wielu komunikuje się głównie przez pisanie, tzw. texting. Jak sam się przekonałem, ta forma kontaktu może spowodować sporo nieporozumień. O ile komunikator jest użytecznym narzędziem do przekazywania praktycznych informacji to w relacjach (zwłaszcza damsko-męskich) może nieźle namieszać. Komunikacja przez texting jest w tym wypadku jak oglądanie filmów Davida Lyncha – nic nie jest takie jakie się wydaje…
Jeśli twoje dziecko jest według ciebie „niegrzeczne”, wywołuje złość czy wręcz oburzenie, to sygnał, że potrzebujesz zająć się sobą. Jego emocje i zachowanie są tylko lustrzanym odbiciem zamętu, który jest w tobie. Pokazują ci to co w sobie odrzucasz, piętnujesz bądź bagatelizujesz. Problemy z własnym dzieckiem są projekcją relacji ze sobą.
Patrzymy na decyzje życiowe głównie w kontekście „zysków i strat”. Samo przeżywanie życia nie jest dla nas korzyścią, ważniejsze jest to co ono może nam dać albo co może odebrać. I takie podejście jest źródłem permanentnego lęku, żeby się tylko udało. Żeby nie stracić a tylko zyskać. Przez to boimy się doświadczać życia, nadmiernie je kontrolujemy. Myślenie w kategoriach inwestycyjnych paradoksalnie zamyka nas na jego pełne bogactwo.
Oburzamy się na polityków, że kłamią i manipulują. Jednak ich zachowanie nie odbiega od naszych codziennych postaw. Różnica dotyczy tylko skali i kontekstu - mechanizm jednak jest ten sam.
Świat ludzi opiera się na wartościowaniu i porównywaniu. Z tego wynika wieczne prześciganie się na lepszość i piętnowanie tego co gorsze. To co robimy można nazwać grą w "lepszy-gorszy". Ta gra nadaje życiu sens i kreuje naszą tożsamość, gdyż możemy o sobie myśleć - „jestem taki”. Na przykład "jestem przystojny", "jestem prawnikiem", "jestem dobrym ojcem". Jesteśmy mocno przywiązani do cech, które nas wyróżniają. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że te cechy są względne, ich istnienie zależy od porównania, od relacji. Przez to, nie są obiektywne.
---
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek
Jedną z przyczyn, która blokuje nas przed dobrym życiem jest rodowa lojalność. Powoduje, że bardzo często, nie zdając sobie z tego sprawy, powtarzamy pewne modele zachowań oraz doświadczeń występujących w historii rodziny i całego rodu. Gdy przykładowo, w twoim rodzinnym domu przeważała atmosfera niezadowolenia z życia, w różnych aspektach, to jako dorosły będziesz powtarzał ten stan. Nieświadomie będziesz dążył do tego, żeby czuć się podobnie, żeby nie mieć lepiej.
----
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek
Z pewnością nie raz w swoim życiu słyszeliście albo sami wypowiadaliście następujące zdania: „jakiś ty biedny, nie mogę patrzeć jak cierpisz”, „martwię się o ciebie, zrób coś ze swoim życiem”, „ogarnij się wreszcie”. Te hasła z założenia mają wyrażać czyjąś troskę czy chęć pomocy. Jednak słysząc je nie czujemy się lepiej. Wspomniany przekaz wcale nie jest wspierający. Wręcz odwrotnie. Tak na prawdę jeszcze bardziej dołuje.
----
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek
Nasze życie zaczynamy ze świadomością ''mogę wszystko''. Tak czują i myślą dzieci. Można powiedzieć, że zaczynają od stanu Zero, który zawiera wszelkie możliwości. Jako dzieci wierzymy, ufamy, czujemy. Jesteśmy otwarci na świat i życie. To właśnie stan Zero, jakość, że ''wszystko jest możliwe''. Zero ograniczeń i mnóstwo wariantów. Jednak do czasu. Ponieważ wskutek wychowania i edukacji wspomniane podejście zmienia się stopniowo w tryb ''mogę coraz mniej albo niewiele''.
Zasady moralne czy religijne to sztuczna motywacja dla tych, którzy nie mają w sobie naturalnej empatii i życzliwości. Taki kij i marchewka, żeby być dobrym dla innych. Bo bez kary i nagrody się nie da. Karą może być piekło dla tych, którzy w nie wierzą albo społeczne odrzucenie, nagrodą zaś niebo bądź też społeczne uznanie.
Jednym z przekazów duchowych i rozwojowych jest informacja, że negatywne emocje, takie jak złość, żal, zazdrość, smutek, itp. mają niską wibrację. Jednak tego typu przekaz może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Wywołuje bowiem odruch, żeby pozbyć się wspomnianych emocji. Bo skoro mają niską wibrację, to nam tylko szkodzą. Nie przyciągają tego co byśmy chcieli. Dla ludzi wychowanych w kulturze, w której emocje są traktowane jako coś podejrzanego, a te negatywne, są wręcz złem wcielonym, powyższa wiedza może być kolejnym argumentem, żeby odrzucić to co czujemy.
Biznes rozwojowy i duchowy kwitnie. Ta dziedzina stała się ostatnio bardzo popularna. Astrologią i tarotem interesuje się nawet szkolna młodzież. Dla jednych to moda dla innych sposób na rozwiązanie swoich problemów. Duchowość jawi się jako przestrzeń, która ma nam dać wytchnienie od rzeczywistości nazywanej „materialną”. Jako odskocznia od życiowych kłopotów, codziennej gonitwy, zmartwień, itd.
Medytacja, połączoną z wizualizacją, która pomoże nauczyć Cię jak oswajać niechciane emocje, jak je uwalniać w ciele i korzystać z ich energii. W tej medytacji zajmiemy się złością. Jednak w podobny sposób możesz pracować z innymi niechcianymi emocjami.
----
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek
Lęk to emocja, przez którą najłatwiej wpływać na innych. Kontrolować, wymuszać, manipulować. Można mówić o swego rodzaju zarządzaniu lękiem, czyli o strategii wywierania wpływu na drugą osobę za pomocą strachu. To narzędzie powszechnie stosowane we wszelkich relacjach, zwłaszcza tam gdzie dominuje wymuszone posłuszeństwo. Widać to w kościele, w domach rodzinnych, w pracy, w polityce, itd. Ciągle ktoś kogoś straszy, żeby wyegzekwować określone zachowanie.
---
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek
Czy zdajesz sobie sprawę, że sam tworzysz swoje problemy? Że życie wcale nie jest takie ciężkie jak ci się wydaje? Że sytuacja w jakiej się znalazłeś jest efektem twojego sposobu myślenia, działania lub zaniechania? Oczywiście bardzo łatwo zwalić winę na innych, na rodziców, małżonka, szefa, polityków, kościół, itd. Wygodnie jest myśleć, że to świat zewnętrzny decyduje o twoim losie, że takie jest życie. Raz, że masz wymówkę, żeby usprawiedliwić swoją niemoc i bezradność a dwa, masz na kogo ponarzekać i przerzucić odpowiedzialność, byle nie widzieć własnej. Jednak od czasu kiedy stałeś się dorosły, to ty odpowiadasz za to co dzieje się w twoim życiu. Nikt inny.
Potrzeba bliskości jest wprost proporcjonalna do lęku przed nią. Dlatego im bliżej w relacji tym bardziej ten lęk się odzywa. My jednak nie umiemy go przeżyć i okazać, dlatego nie zdajemy sobie sprawy, że to on może być głównym hamulcem w związku. Bo na logikę wydaje się to być absurdalne, że przeżywamy taki lęk wobec bliskiej osoby. Przecież świadomie chcemy być bliżej kogoś kogo kochamy. Czego tu się więc bać?
Przyjęło się, że gdy używamy słowa „autorytarny” to zwykle opisując system polityczny czy sposób rządzenia, który pozbawia nas wolności. Jednak tego samego słowa można użyć również odnośnie kultury, w której żyjemy. Ona jest tak samo autorytarna, też odbiera nam wolność. Jednak w subtelny, nieoczywisty sposób.
---
Jeśli podoba Ci się to co robię, wesprzyj moją działalność: https://zrzutka.pl/z/banek