
Pierwszy wstrząs bardziej wyczuł podświadomie niż fizycznie. Zatrzymał się, to wzbudziło jego niepokój.
Kiedy żyje się tak długo na ulicy, wytwarza się pewien instynkt. Po kilku chwilach ruszył jednak dalej.
Zawsze bawiła go ta metropolia o tej porze. Była czwarta rano a blask wschodzącego słońca ozdabiał świetlnymi freskami wysokie szklane wieżowce które go otaczały. To było coś pięknego, teraz kiedy pozbawione ludzi tkwiły jak pomniki ludzkiej próżności, oplecione naturą, która sama wlewała się w szczeliny miasta.
Wtedy pojawił się drugi wstrząs. Ten już był delikatnie wyczuwalny. Znów się zatrzymał.
Trzeci uderzył nagle, niczym niezapowiedziany gość – krótki, gwałtowny. Wystarczył jednak, by Pan Tomek stracił równowagę. Upadł. Wokół rozległy się syreny samochodowych alarmów. Usiadł jak zdezorientowane dziecko w piaskownicy.
Wtedy przyszedł czwarty wstrząs, był długi i potężny. Miał wrażenie, że cały świat trzęsie się w posadach. Wszystkie okoliczne budynki zatańczyły, ale ich taniec nie trwał długo. Nieprzygotowane na taki napór, w akompaniamencie pękających szyb, strzelających jak karabiny belek zbrojeniowych, padały jak nieudolne baletnice, przewracając się jedna na drugą. To, co budowano latami, w dziesięć minut zmieniło się w gruzowisko.
Tomek wciąż siedział. Na przeciwko niego, głęboko w ziemię, wbiła się długa metalowa belka.
W tej chwili zrozumiał, że będzie musiał się przekwalifikować. Zbieranie kolorowych, szklanych butelek to przeszłość. Spojrzał na swój stary, zardzewiały, dwukołowy wózek i na wielki kawał metalu połyskujący we wschodzącym słońcu.
- Hmm… ciekawe ile za ciebie dadzą na skupie... - mruknął.I tak oto z Rzecznej Doliny (SIC!) Tomek trafił w sam środek apokalipsy. Jednak nie poddał się, nie stracił nadziei... Życie podarowało mu szansę na nowy początek, z której nie omieszkał skrupulatnie skorzystać.
Co prawda nawet najstarsi górole nie wiedzą jakim cudem przewiózł dwu tonową belkę, swoim dwukołowym, zardzewiałym wózeczkiem, z River Valley do Bełchatowa, jednak i to starcie z przeciwnościami losu zwyciężył, co prawda towarzyszył tej podróży przerażający pisk i zgrzyt zarzynanego wózka, który niósł się echem na wiele kilometrów, wybudzając zdziczałe stada psów i krwiożerczych bobrów, ale na tą historię przyjdzie jeszcze czas...
My też zwyciężyliśmy z przeciwnościami losu, udało nam się nagrać odcinek! Na który serdecznie Was zapraszamy!Mowa będzie oczywiście o River Valley Glassworks od @allplay
Zapraszamy na nasze kanały:Discord:https://discord.gg/QSMGNMfbRXSpotify:https://open.spotify.com/show/7AWjnP68UaHJeXye0xA2wy?si=91bf6ac8251041b4Youtube:https://www.youtube.com/@PlanszowyKolektywInstagram:https://www.instagram.com/planszowy_kolektywFacebook:https://www.facebook.com/PlanszowyKolektyw24Zbiorcze oceny Planszowego Kolektywu: https://docs.google.com/spreadsheets/d/1Hpo3GTH1g71C2BsZ3iJrSGgDZbNspyw9ErxLg_0qoAk/edit?usp=sharingAutor muzyki: Filip Łajtarkontakt: planszowykolektyw@gmail.comTimestampy:
Intro 00:00:00
Witamy się 00:00:23
Odcinka temat start 00:23:00
co w pudle? 00:34:00
Fluff00:47:16
Bieda Antyfluff 00:49:02
Jak się gra w tę grę? 00:49:45
Oceniamy 01:06:20