
Ten większy wyraźnie naprężył mięśnie. Widać to było mimo przydużego dresu który miał na sobie. Ten drugi, szczurowaty z gęby, nieco tylko mniejszy od tego pierwszego, który mógł grać niedźwiedzia w Quo Vadis gdyby wiedział, że Sienkiewicz to nie tylko gościu z tabliczki ulicy. Ta myśl wypowiedziana na głos mogła Marcina kosztować życie, wiedział to, dlatego siedział cicho. Co mu innego pozostało jak czekać na rozwój wypadków. Wypadki, taaaa… wpadł na tą dwójkę, grzecznie zajętą wynoszeniem przedmiotów z mieszkania. Ten wniosek mógł być krzywdzący wobec tych eleganckich dżentelmenów z komputerem w ręku, gdyby nie drobny fakt, że czynności tej dokonywali przez wyjście zupełnie do tego niesłużące. Tak, w środku nocy, dwa dresy wynoszące komputer przez okno każą myśleć nieco stereotypowo. Marcin, bełchatowski kierowca autobusu nocnego, miał w swojej krwi instynkt samozachowawczy. Postanowił czekać. Szczurzy ryj przełamał impas.- No co leszczu? Wielopozycja! - rzucił.- Co?- odparł kwieciście Marcin.- No trzymajcie mnie profesorze Mieciu, kolejny niewyedukowany.- odpowiedział szczurowaty.- Takie czasy panie doktorze. – ciężko sapnął niedźwiedź.- Pan mu to może wyjaśni. – dodał.- No więc, drogi panie, leszcz, ryba - Abramis Brama, z punktu widzenia językowego, często używany jako synonim czegoś słabego - przerwał mierząc Marcina wzrokiem - to co ja i kolega mieliśmy na myśli chyba jest jasne prawda?Marcin nic nie rozumiał, postanowił przyjąć taktykę głazu. Milczeć i zobaczyć co będzie. Nie wiedział jednak, że wybrał najgorszą z możliwości…- Zaś mówiąc o wielopozycji miałem na myśli paradoks obserwatora – przerwał, wciąż czekając na reakcję Marcina, szczurowaty - No wie pan… z fizyki kwantowej. - obejrzał się na już wyraźnie poirytowanego kolegę. - Daj spokój Krzysiu, widać że to nie jest człowiek na naszym poziomie. - rzucił ten większy odkładając duży, płaski monitor na ziemię – Krzysiu podej no ten karton… - mówiąc to, powolnym krokiem zmierzał w kierunku Marcina, który stał sztywno jak słup soli z bezrozumnym wyrazem twarzy.Tej nocy Marcin przekonał się, że w edukacji jest siła. Znaczy… przekonał się, po tym jak miesiąc później odzyskał przytomność. Wszystko dzięki temu, że rzeczony karton był jednocześnie domem bezpańskiego, czarnego kota i dzięki jego wrzaskom i głośnemu miauczeniu oburzenia, Pani Zofia, strażniczka lokalnej społeczności (nie mylić ze społeczniarą) znalazła Marcina na czas. Uczcie się fizyki kwantowej, nigdy nie wiadomo kiedy Wam się przyda.O fizyce kwantowej nie mamy zielonego pojęcia, generalnie mamy mało pojęcia, co nie stoi w sprzeczności z faktem, że zapraszamy Was na nasz najnowszy odcinek o Kocie w pudle 🙂Instrukcja w serwisie BGG: https://boardgamegeek.com/filepage/236744/official-rules-for-cat-in-the-box-deluxe-editionZapraszamy na nasze kanały:Discord:https://discord.gg/w9jEqkCASpotify:https://open.spotify.com/show/7AWjnP68UaHJeXye0xA2wy?si=91bf6ac8251041b4Youtube:https://www.youtube.com/@PlanszowyKolektywInstagram:https://www.instagram.com/planszowy_kolektywFacebook:https://www.facebook.com/PlanszowyKolektyw24Zbiorcze oceny Planszowego Kolektywu: https://docs.google.com/spreadsheets/d/1Hpo3GTH1g71C2BsZ3iJrSGgDZbNspyw9ErxLg_0qoAk/edit?usp=sharingAutor muzyki: Filip Łajtarkontakt: planszowykolektyw@gmail.comIntro 00:00:00Offtop 00:00:23Kącik BGG 00:29:20 Jak to wygląda 00:41:00Fluff 00:51:16Antyfluff 00:54:55Mechaniku 00:56:00Pitu pitu o grze 01:00:00Opinie 01:15:30