Być mężczyzną wożonym przez kobietę to niezręczność największego kalibru. Tym razem jednak dałem się skusić. Wyobraź sobie ciepły czerwcowy wieczór w Monte Carlo. Maszty falujących jak białe łabędzie łodzi rozcinają ostatnie promienie zachodzącego słońca. Przechadzasz się po Avenue Princesse Grace, a na wyciągnięcie ręki znajdują się wszystkie skarby lat 60. Kasyna jak świątynie. Nagle, z piskiem opon, obok ciebie zatrzymuje się czerwony kabriolet, a kierująca nim Brigitte Bardot rzuca zdyszanym głosem: „teraz albo nigdy”.
Show more...