
Ostatnio robię wszystko, aby przedłużyć moment, w którym zasnę. Czy to oznaka większego problemu? Czy złe myśli przed snem trzeba brać na poważnie, skoro po wstaniu się o nich zapomina? A tak w ogóle to chyba pakuję manatki i przeprowadzam się na Hawaje... jak już zetnę włosy.