— Akcja krawat — wysłała wiadomość.
— Doskonale. Będę gotowy, kiedy dojedziesz — odpisał po chwili.
Tego dnia prowadziła wymagające negocjacje i udało się — sfinalizowała kontrakt. Była wyczerpana, ale zadowolona z siebie. Praca nad nim trwała wiele miesięcy. Czuła satysfakcję z tego, co osiągnęła. Teraz pragnęła relaksu. Samochód snuł się w korku, a z głośników płynęła jej ulubiona płyta Milesa Davisa — Kind of Blue. Nawigacja wskazywała 30 minut do celu. Dzień był deszczowy, ale pogoda nie była w stanie zepsuć jej nastroju. W ciele czuła, jak napięcie powoli ją opuszcza. Doskonale wiedziała, czego potrzebuje i czuła zniecierpliwienie na samą wizję tego, co zrobi ze swoim mężczyzną.
— Nie mogę się ciebie doczekać… — napisał Darek.
— Wcale się nie dziwię, dawno się nie widzieliśmy. Ponad dwa tygodnie to zdecydowanie za długo — odpisała Anita. — Dla mnie ten czas dłużył się jeszcze bardziej — dodała.
— Kiedy wrócę, wynagrodzę ci mój wyjazd.
— O tak, koniecznie. Jestem stęskniona i już odliczam czas do spotkania z tobą.
— Wspaniale.
— Cały czas pamiętam o tym, co napisałeś. Czekam na kierowcę… — uśmiechnęła się do siebie.
— Doskonale, bo wieczór jest już zorganizowany. Kiedy będę w Warszawie, odezwę się do ciebie — kontynuował.
Na ekranie telefonu pojawiło się powiadomienie SMS: „Dziś w godz. 16:15–18:15 kurier doręczy paczkę 281292172AN”.
— Hm… — Nie przypominam sobie, żebym zamawiała ostatnio jakąś przesyłkę. No nic, jak dotrze, sprawdzę, co to jest — pomyślała.
— Dzień dobry, kurier — odezwał się głos w domofonie.
— Proszę, trzecie piętro — odpowiedziała Anita.
Po dwóch minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
— Zróbmy sobie wspólną kąpiel przy świecach — rzuciła rozbawiona Sandra. — Kamila mówiła, że jest zmęczona. Taki relaks dobrze zrobi nam wszystkim.
— Sandra, jesteś szalona! — odparła Kamila. — Ale podoba mi się pomysł.
— Dziewczyny, obie jesteście wariatki! Ale… mi też podoba się ten pomysł.
— Przygotujemy się w łazience, a ty tutaj. Zawołamy cię, jak będziemy gotowe — kontynuowała Sandra, chwytając za rękę Kamilę i kierując się w stronę łazienki.
– Tomek, masz kogoś, kto może mnie zawieźć do miasta? Umówiłam się z Anitą na wino w knajpie – powiedziała Marlena.
– Czekaj, niech pomyślę. Może Darek będzie mógł. Zadzwonię do niego – odpowiedział. – Wiesz, jest piątek, może już gdzieś wyskoczył na imprezę – dorzucił.
– Jasne. Wiem, o co chodzi – powiedziała. – Czekam w takim razie.
– Może cię podrzucić. Będzie za jakieś 20 minut – powiedział Tomek po telefonie do Darka.
– Super! – Marlena się ucieszyła.
– Podałem mu twój numer telefonu. Jak będzie dojeżdżał, da ci sygnał.
– Ok – rzuciła z uśmiechem.
– Dzięki, braciszku.
– Czego się nie robi dla starszej siostry? – odparł.
To był ciepły wrześniowy wieczór. W powietrzu unosiła się woń mijającego lata, a słońce radośnie przypominało, że jeszcze nie zamierza zachodzić. Zbliżała się godzina osiemnasta. Darek punktualnie zatrzymał się przed domem.
To był słoneczny październikowy dzień. Spędzali południe na delektowaniu się pyszną sałatką z krewetkami i popijali białe wino. Restauracja znajdowała się przy delikatnie falującym jeziorze. Widok brzegu otoczonego jesiennymi, pełnymi kolorów drzew sprawiał, że się nie spieszyli. Wspólnie chłonęli krajobraz. Rozmawiali o ostatnich dniach i o tym, co się wydarzyło. Choć znali się zaledwie od trzech dni, to czuli się w swoim towarzystwie jak bliscy przyjaciele. Jednak nadchodził czas powrotu. Mieli spędzić tę podróż razem w pociągu.
Miała jedno marzenie. Nie! To nie było tylko marzenie. Już przecież kiedyś to przeżyła. Co jakiś czas wracało do niej to szczególne wspomnienie. Teraz prawie tak nierzeczywiste, jak senna fantazja.
Zapach i delikatny dotyk aksamitnego kobiecego ciała. Miała wtedy dwadzieścia cztery lata. Mimo że od tamtej chwili minęło już kilkanaście lat, to nadal te doznania wywoływały w niej przyjemny dreszcz podniecenia. Nie pamiętała twarzy tej dziewczyny, ale wyraźnie zapisały się w jej pamięci delikatne linie jej piersi, bioder i nóg. Umysł zanotował również to niesamowite uczucie, kiedy zbliża się coś ekscytującego. Kiedy przez skórę powoli snuje się pobudzające mrowienie.
Chciała przeżyć to jeszcze raz.
Podążał sprężystym krokiem w kierunku jej pokoju. Rozglądał się po klasycznym wnętrzu długiego korytarza, szukając numeru 14. Pod jego stopami uginał się przyjemnie miękki dywan. Podobał mu się dyskretnie elegancki wystrój hotelu. Mierzył wzrokiem mijane drzwi. Z każdym kolejnym krokiem zbliżał się do jej apartamentu. Odczuwał niedosyt, który chciał wypełnić. Jak najszybciej. Natychmiast!