
Choć liberałowie mają coraz większe problemy z tym żeby wygrywać wybory i muszą tworzyć coraz bardziej kolorowe koalicje by sprawować władzę, są też coraz bardziej bezwzględni w walce o władzę i gotowi do poświęcenia podstawowych wolności w imię dobra wyższego. Dziś chciałem postawić taką tezę - wczorajsi obrońcy demokracji i praworządności nie będą wzorowali się na Mussolinim, ale raczej na fałszywej analogii pomiędzy nimi a Abrahamem Lincolnem z okresu wojny secesyjnej.