
Do końca miał oczy otwarte, to opowiadanie o człowieku, który w pewnym momencie poczuł, że jego działanie pozbawione jest już sensu. Że opór nie ma znaczenia, bo sprawy przybrały już ostateczny kierunek, więc lepiej będzie zawiesić hamak i wykorzystać ostatnie chwile na odczuwanie błogości. Możemy krytykować jego postawę, ale… czy nie więcej winy leży po stronie tych, którzy zachowywali bierność, gdy jeszcze cokolwiek można było zdziałać?
Przyjemnego słuchania i dobrego tygodnia. Tradycyjnie: będę wdzięczny za zaobserwowanie kanału Krótkich historii i zostawienie tu swojej oceny. A jeśli jeszcze uznasz, że warto ustawić powiadomienia, by nie przegapić kolejnych odcinków, to będzie mi jeszcze przyjemniej :)
11 czerwca przyjdę tu z następnym opowiadaniem - nie zapomnij podzielić się Krótkimi historiami ze swoimi przyjaciółmi ;)
Cześć!
Michał