
Pierwsza noc na służbie. Zwykłe wezwanie na przedmieścia. A potem… smród siarki, ciało rozszarpane jak przez bestię i dziwny czarny proszek rozsypany wzdłuż okien i drzwi.To miał być tylko wypadek, zwykła sprawa zamknięta raportem „atak niedźwiedzia”.Ale kiedy do komisariatu wchodzą agenci FBI w garniturach prosto z piekła i każą milczeć o liście, o proszku i o pakcie zawartym na rozdrożu… wiesz, że nie ma już odwrotu.